Przeskocz do treści

Rzeczy Ważne

17/05/2012

Wykresy

Ponabijałem się trochę z pacjentów, to teraz trochę poważniej. Zrobiłem naprędce w Excelu te graficzki, co po lewej, aby zobrazować pewne proste fakty. Przez lenistwo i oszczędność nie uwzględniłem okresu, kiedy toczyła się sprawa małej Madzi i jej rodziców, ale wymowa i tak jest czytelna – sprawy, które mają na nas bezpośredni, praktyczny wpływ, dość mocno rozbiegają się z tym, czym lubimy się pożywiać poprzez serwisy informacyjne, gdzie media skwapliwie wychodzą naprzeciw naszym wrażym potrzebom.

Najbardziej charakterystyczny przykład to pewna przykra katastrofa lotnicza, która wydarzyła się ze dwa lata z haczykiem temu. Od tamtego czasu po dziś dzień jakiś jej odprysk przejawia się w mainstreamie polityczno-medialnym niemal każdego dnia. Choć trzeba przyznać, że wszystko to dzieje się z dużą pomocą jednej partii politycznej, której zarazem udało się tę ‚ekumeniczną’ w rzeczywistości tragedię zawłaszczyć emocjonalnie wyłącznie dla siebie. Zapewne więc wielu z normalnych ludzi podziela ze mną pewne przygnębienie – wobec tego, jak wiele w tych ostatnich latach wylazło na wierzch psycholstwa i oszołomstwa. Po trzeźwiejszym przemyśleniu wychodzi jednak, ze średnia psycholska w Polsce nie jest wcale taka nietypowa – w końcu w takim USA sondaże dostarczają danych, że w Busha stojącego za 9/11, UFO ukrywane przez rząd, w kreacjonizm, scjentyzm itp. wierzy po kilkadziesiąt procent społeczeństwa. Niemałe poparcie mają też teorie młodej czy płaskiej Ziemi.

To, co specyficzne dla Polski, to najwyżej fakt, że w czołówce polityków znalazło się paru utalentowanych menedżerów do zarządzania szaleństwem. Przykładowo, w USA oszołomy od Moore’a i fanatycy religijni znajdują się w przeciwnych, zwalczających się obozach. Większość nisz paranoidalnych spod znaku new age, altmedu, chemtrailsów, rozmaitych sekt, spisków wielkich korpo itp. w innych krajach albo nie ma własnej reprezentacji politycznej, albo jest ona rozsiana po kanapowych partyjkach z promilowym poparciem. U nas panowie Kaczyński z Macierewiczem, przy pomocy różnych Zióbr, potrafili zagospodarować wszystkich pod jednym szyldem. Fakt, że pomogła w tym nasza narodowa specyfika, z silną religijnością, zapóźnieniem cywilizacyjnym wobec Europy XXI wieku, wynikłymi z historycznych zaszłości fobiami, patologiczną, pełną polocentrycznej i martyrologicznej indoktrynacji edukacją. Fakt, że spektakularny fail smoleński był dla nastrojów paranoidalnych niezłym boostem. Fakt w końcu, że zunifikowanie szaleństwa i jego wyeskalowanie wepchnęło nieoczekiwanie całe to psycholstwo do medialnego mainstreamu.

Tak, to jest pewne novum. Konsekwencje nie są trywialne – w efekcie dyskurs polityczny sięga rynsztoku, z którego przyszłe elity będą go mozolnie wyciągać przez dekady. Znacząco spada też autorytet mediów, które pokazały, że zwyczajnie są wobec ekstremów absurdu bezradne. Politycy PiS i klakierujący im publicyści wyjątkowo zuchwale je przetestowali, czego najlepszym przykładem była cała szopka ze „śledztwem”, jakie „niezależnie” przeprowadzili przedstawiciele psycholi pod przewodem Pierwszego Pacjenta Rzeczpospolitej, Macierewicza Antoniego. Bo tak naprawdę polskie media nigdy nie były przygotowane na to, że w głównym strumieniu zainteresowania gawiedzi znajdą się sprawy tak odjechane. Na które jedyną sensowną formą reakcji (a media nasze, niestety, na taką formę po prostu nie stać) jest w takim wypadku to, co zrobił twórca bloga dlaczegonienapalm.

Nie wpadajmy jednak w depresję – nie jest tak źle, jak się wydaje. Żeby nabrać optymizmu, proponuję takie ćwiczenie – wejść sobie na jakiś zagraniczny, zachodni czołowy portal informacyjny i wpisać w wyszukiwarkę hasło „Macierewicz”, a potem „Binienda”. Zabieg ten wykonany na portalu BBC daje 0 (słownie: zero) wyników dla „Binienda”, oraz dwa dla „Macierewicz”. Z tych ostatnich jeden to artykuł z 2007 roku o nowym polskim MinSZ Sikorskim (nazwisko Antka pojawia się tam mimochodem), a drugi to niedawny, bardzo dobry zresztą, przeglądowy felieton o pozycji Polski w świecie i pozytywnych przemianach ostatnich lat (o Antku znów tylko mała wzmianka przy okazji).

Wnioski? Cywilizowany świat na całe szczęście ma głęboko w kiszce stolcowej polskie paranoidalne piekiełko, mimo usilnych starań PiSowsców i przybocznych, aby wokół swoich szopek robić jak najwięcej szumu również po świecie. Nikogo poza Polską paranoja okołosmoleńska nie interesuje. Siła rażenia jest wybitnie lokalna, bo i wybitnie lokalny jest w swej specyfice napędzający paranoję bakcyl.

Nasza przyszłość bardziej zależy od Grecji, Francji, Niemiec, MFW, Banku Europejskiego, samej UE w końcu, niż lokalnych najbardziej krzykliwych wannabe Odnowicieli. A sama historia pokazuje, że dopiero realne dramaty, załamania gospodarcze o (semi)globalnym zasięgu, windują ludzi obłąkanych, zamieniającymi swoje obłąkane paranoje w działanie.

W czasach spokojnych – a Polska, zwłaszcza na tle reszty Europy, jest dziś miejscem nadzwyczaj spokojnym – System ma zadziwiającą zdolność do samoregulacji w ramach daleko idącego zdrowego rozsądku. Życzmy więc sobie tego spokoju wokół nas jak najdłużej. Psycholi zwyczajnie ignorując. Są realnie znacznie mniej groźni niż w ich własnych mokrych snach.

Europejscy analitycy zgodnie przewidują, że nieuchronna kolejna fala kryzysu wyjątkowo słabo dotknie Polskę. Podobnież wzrost gospodarczy prognozowany na 2013 Polska ma najwyższy w całej Unii Europejskiej. Europa patrzy na nas z podziwem i zazdrością. I z tego się cieszmy, zamiast martwić bzdurami.

From → Polityka

11 Komentarzy
  1. xsior permalink

    „Europejscy analitycy zgodnie przewidują, że nieuchronna kolejna fala kryzysu wyjątkowo słabo dotknie Polskę. Podobnież wzrost gospodarczy prognozowany na 2013 Polska ma najwyższy w całej Unii Europejskiej. Europa patrzy na nas z podziwem i zazdrością. I z tego się cieszmy, zamiast martwić bzdurami.”

    Europejscy analitycy przewidywali parę lat temu, że nie ma absolutnie żadnych przeciwwskazań do wrzucenia do worka z jedną walutą Niemiec i Grecji. Ci sami analitycy uważają zresztą do tej pory, że absolutnie nie ma nic dziwnego w zadłużeniu ogołoconej z przemysłu o przerośniętej socjalem Europy na parę miliardów euro.
    Jakby kolega nie zauważył, polski złoty ma z perspektywy Wall Street podobne znaczenie co funt sudański. To było zresztą widać w ostatnich dniach, bardziej od złotego traciła względem dolara jedynie waluta syryjska. Tak samo zresztą polska giełda – dla inwestora z zachodu to teren dopiero kolonizowany, i jak w metropolii jest burza, to się inwestor zwija z powrotem.
    Tak się akurat składa, że Europa patrzy na nas dokładnie tak samo jak patrzy na pisiorów – to znaczy nie patrzy w ogóle, bo nie ma na co. Zanim zaczniesz uprawiać propagandę sukcesu zerżeniętą z POdręcznika ryżego ściemniacza pomyśl. trochę i poczytaj, np tu:
    http://dwagrosze.com/
    http://slomski.us/

  2. @xsior

    Nie masz racji porównując Polskę i jej gospodarkę do Sudanu. Nie zapędzaj się w artystycznych hiperbolach. I nie zarzucaj mi, w ramach tych samych artystycznych hiperbol, propagandy sukcesu. Nie bądź kaczysta, kumaj kontekst, trzymaj temat. Notka nie jest o świetnej sytuacji Polski (choć, uwzględniając dowolne wskaźniki, akurat Polska jest dziś w najlepszej sytuacji polityczno-gospodarczej w całej swojej historii).

    PS. Sorry za spamołap.

  3. @xsior – PS.

    Tak w ogóle to skomentowałeś ostatni malutki akapicik tekstu, który cały jest zupełnie o czym innym. W temacie, który najwyraźniej chcesz pociągnąć, znacznie bardziej pasowałby Twój głos pod inną moją, wcześniejszą notką -> https://kshmr.wordpress.com/2011/12/08/43/

    • xsior1902 permalink

      „Tak w ogóle to skomentowałeś ostatni malutki akapicik tekstu, który cały jest zupełnie o czym innym” – to prawda, miałem dopisać, że z resztą tekstu się zgadzam, ale posłałem już wpis. Chociaż z drugiej strony – po cholerę dyskutowac o tym, w czym się zgadzamy?

      „Nie masz racji porównując Polskę i jej gospodarkę do Sudanu” – to nie ja porównuję, tylko inwestorzy. Weź sobie zachowanie USD wobec PLN, CZK i HUF i zobacz co się dzieje. Wiem, że przez Grecję wszystko leci, ale czemu polskie lecia najbardziej?

      „uwzględniając dowolne wskaźniki, akurat Polska jest dziś w najlepszej sytuacji polityczno-gospodarczej w całej swojej historii”

      Cóż – nasuwa mi się tylko jeden komentarz:
      http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/9326763468930afd83932af00bb453b6.jpg?1308990632

  4. @xsior

    Weź sobie zachowanie USD wobec PLN, CZK i HUF i zobacz co się dzieje. Wiem, że przez Grecję wszystko leci, ale czemu polskie lecia najbardziej?

    A to jest ciekawy temat, fakt. Dyskutowałem nawet o tym kiedyś na Psychiatryku24 z jakimś nie-psycholem, całkiem twórczo. Moja teoria (wówczas i teraz) jest taka, że PLN reprezentuje po prostu większy rynek, więc jest bardziej podatny na nerwy i spekulacje. W 2008 roku PLN też rósł szybciej niż forint czy korona czeska.

    A po drugie – nie „wszystko” polskie leci bardziej – szybki look na stooq.pl pokazuje mi, że w ciągu ostatnich 10 dni WIG poleciał o circa 8%, a węgierski BUX o ponad 9%. Nie fatalizuj.

    Cóż – nasuwa mi się tylko jeden komentarz:

    Ale co, że za Stefana Batorego husaria wymiatała bardziej niż teraz Rosomaki? 😉 W sumie widziałem już psycholi, którzy dobrobyt odnoszą do siły rażenia armii 🙂

    • xsior1902 permalink

      „PLN reprezentuje po prostu większy rynek, więc jest bardziej podatny na nerwy i spekulacje”

      Ciekawe! To najbardziej podatny na spekulacje powinien być dolar, bo on reprezentuje największy rynek.

      „Ale co, że za Stefana Batorego husaria wymiatała bardziej niż teraz Rosomaki?”

      Niekoniecznie – chodzi raczej o to, że za tegoż to Batorego chłop w Polsce jadał częściej mięso niż szlachetka na zachodzie, a kilku najbogatszych magnatów mogłoby sobie wykupić parę większych księstw niemieckich, i nie odczuło rażących braków w portfelu. Nie mówię już o tym, że pańszczyzna wówczas, a pańszczyzna obecnie to jak niebo i ziemia (tylko bądź łaskaw nie wpisywać się w szereg głąbów, którzy nie rozumieją, że z perspektywy XVI wieku zapierdol na polu pana jest tym samym niż zapierdol „w warunkach zgodnych z BHP” na ZUS w XXI wieku).
      Zresztą – Ty rzuciłeś hasło i Twoja broszka udowodnić, że pod ryżym Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej niż pod Kaziem Wielkim, Zygmuntami albo Romanowami.

  5. @xsior

    Ciekawe! To najbardziej podatny na spekulacje powinien być dolar, bo on reprezentuje największy rynek.

    Nie bądź kaczysta, co się czepia byle skrótu myślowego. Jasne, że jesteśmy rynkiem ‚niesamodzielnym’ w oczach inwestorów, tzn. lecimy razem z zawirowaniami w strefie euro. A _przy_okazji_ działa czynnik, o którym pisałem.

    A to, że WIG sobie radzi lepiej niż BUX, taktownie pomijasz, rozumiem? 🙂

    Niekoniecznie – chodzi raczej o to, że za tegoż to Batorego (…)

    A to ciekawe, co piszesz, i jakieś takie mało wiarygodne. Cóż, nie mam pod ręką danych, żeby te śmiałe tezy na miejscu storpedować, niemniej fantazjujesz waść setnie tak już na pierwszy rzut oka. Poczytaj sobie choćby „Polskie Złudzenia Narodowe” Ludwika Stommy.

    No i tak czy siak – relatywnie różnie w historii bywało, ale bezwględnie to XVI wiek w porównaniu z XXI to jednak syf, zgodzisz się?

  6. xsior1902 permalink

    „bezwględnie to XVI wiek w porównaniu z XXI to jednak syf, zgodzisz się?”

    Czyli jednak postanawiasz utwierdzić mnie w przekonaniu, że przebywanie na S24 wywarło u Ciebie trwałe zmiany w mózgu.
    A i owszem – syf panie, gorszy niż w Afryce. Iphonów nie mili, fajnych bryczek też nie, no i telewizorów, w których mogli oglądać M jak miłość na zmianę z rdzawą czupryną umiłowanego przywódcy.
    Poza tym ponownie nie dałeś argumentów, dla których to „Polska* jest dziś w najlepszej sytuacji polityczno-gospodarczej w całej swojej historii”.
    * przyjmuję przy tym za „Polskę” również czasy RPO, które akurat tyle mają wspólnego z Polską, co Śląsk albo Warmia z III RP.

  7. XVI wieczna Polska to mocarstwo, acz ze średnim poziomem życia daleko za przeciętną dla Hiszpanii, Holandii, Belgii czy północnych królestw włoskich. Jeśli zaś chodzi o M jak miłość i iPhony, to faktycznie nie mieli – cywilizacyjnie odstawaliśmy nie tylko od Zachodniej Europy, ale i cała Europa odstawała od Chin czy Indii.

    Ale przede wszystkim XVI wiek, jak i poprzedni i następny, to płonące stosy, ciągłe wojny i rokosze. Jako wieśniak nigdy nie wiedziałeś, kiedy Twoja chata pójdzie z dymem, bo ktoś się akurat wkurzył na Twojego pana. A jako ktoś innego stanu, czy za chwilę nie staniesz przed sądem za jakieś obcowanie intymne z kogutem, bo ktoś wyżej postawiony zamiał sobie chrapkę na Twoją żonę, córkę albo klaczkę.

    To włąśnie ów względny spokój XXI wieku sobie m.in. bardziej cenię niż dostęp do iPhone’a.

  8. xsior1902 permalink

    „To włąśnie ów względny spokój XXI wieku sobie m.in. bardziej cenię”

    http://www.radio.opole.pl/2012/styczen/wiadomosci/krzysztof-stanko-bedzie-sie-domagac-odszkodowania.html

    To, jeżeli chodzi o oskarżenia o obcowanie z kogutem w warunkach XXI wieku.

    „Jako wieśniak nigdy nie wiedziałeś, kiedy Twoja chata pójdzie z dymem, bo ktoś się akurat wkurzył na Twojego pana.”

    Poducz się nieco historii. Jak akurat nie było pijanego warcholstwa, to tłuszczy nikt nie ruszał – z tej właśnie przyczyny, że to o ziemię i zamieszkałych przez nią parobków się toczył wojny. Nie było wtedy ras panów, praw do samostanowienia i innego gówna, w imię którego obecnie wyżyna się ludzi w pień.

    Co zaś do wojen to cóż – to, że akurat od 15 lat nie było w Europie wojny to faktycznie sukces, szczególnie, że sama jedna ostatnia na Bałkanach wystarczy, aby ofiarami obdzielić parę wielkich konfliktów nowożytności.

    A w sprawie stosów, to akurat Polska była krajem bez stosów, oczywiście dopóki kontrreformacja nie zwyciężyła.

  9. @xsior

    To, jeżeli chodzi o oskarżenia o obcowanie z kogutem w warunkach XXI wieku.

    No i? Znaczy co, tym jednym przykładem udowodniłeś, że skala bezprawia wciąż na identycznym poziomie, tak?
    Oj xsior xsior, i kto komu zarzuca zarażenie się chorobą umysłową P24…

    Jak akurat nie było pijanego warcholstwa, to tłuszczy nikt nie ruszał – z tej właśnie przyczyny, że to o ziemię i zamieszkałych przez nią parobków się toczył wojny.

    Poducz się sam. A jak się niby „wygrywało” oblężenia, albo robiło wycof przez wrogie terytorium?

    Nie było wtedy ras panów, praw do samostanowienia i innego gówna, w imię którego obecnie wyżyna się ludzi w pień.

    No więc właśnie już nie obecnie. Dlatego piszę o XXI wieku, a nie o XX wieku. Dziś światem trzęsą multinarodowe imperia, jak Chiny, Indie, USA, Rosja, UE. Koncepcja państw narodowych pomału odlatuje do lamusa, na szczęście.

    Co zaś do wojen to cóż – to, że akurat od 15 lat nie było w Europie wojny to faktycznie sukces, szczególnie, że sama jedna ostatnia na Bałkanach wystarczy, aby ofiarami obdzielić parę wielkich konfliktów nowożytności.

    Bałkany to odprysk XIX-wiecznych ideologii, de facto dokończenie katharsis IIWŚ. I nie jest to ‚nasza’ Europa. Poza tym jednak znaj skalę – ofiar może było i dużo, skoro w Europie w sumie żyje pół miliarda ludzi, zamiast pół miliona. Ofiary Bałkanów to jaki procent – pół promila? A ile pochłonęła Wojna 30-letnia? 20%? 30%? Zresztą zapytaj Czechów, oni Ci najlepiej powiedzą.

    A w sprawie stosów, to akurat Polska była krajem bez stosów, oczywiście dopóki kontrreformacja nie zwyciężyła.

    Ekm. No więc jednak płonęły. Durny propagandowy mit polskiej edukacji mówi, że nie płonęły wcale. Tymczasem przesunięcie w czasie tego procederu przynosi nam więcej wstydu niż chluby. W Polsce spalono może mniej czarownic (a to czarownic ogólnie palono dużo więcej niż innowierców, bo tutaj faktycznie z Polską nie było źle) niż we Francji czy Cesarstwie, za to najwięcej ze wszystkich państw Europy Środkowo-Wschodniej, więcej też niż w Anglii i Skandynawii razem wziętych.
    Mamy za to niechlubny rekord stosów palonych najpóźniej – ostatni oficjalny proces czarownic, zakończony egzekucją 14 kobiet na stosie, odbył się w 1775 roku w Doruchowie – w czasach, kiedy w Europie już dawno o stosach zapomniano. Potem bywały jeszcze samosądy.
    Dla porównania – w kolebce kontrreformacji, Hiszpanii, ostatni taki proces odbył się w 1614 roku.


    OK, ale już nie chce mi się brnąć w tę dyskusję, bo za dużo mi czasu zabiera chodzenie po źródłach. A nie miałem zamiaru się kłócić akurat na ten temat. OK – XXI wiek jest do dupy. Jako korwinista-konserwatysta musisz tak twierdzić, rozumiem. Za Batorego było lepiej. OK.

    Nie zmienia to faktu, że staram się cieszyć życiem i apeluję do innych, aby tej radości życia nie dali sobie psuć kaczystom. I to o tym była moja notka. Hej! 🙂

Dodaj komentarz